piątek, 25 lipca 2014

Niebieski z marzanny?

Zgłębiając tematykę naturalnego barwienia tkanin, trafiłam - i to nieraz - na informację o barwieniu na niebiesko przy pomocy fermentowanej marzanny barwierskiej. Informację bardzo ciekawą, jednak nie popartą żadnymi udanymi eksperymentami - a przynajmniej na takowe nie udało mi się trafić. Co ciekawe, nie trafiłam także na żadne źródła anglojęzyczne choćby wzmiankujące barwienie marzanną na niebiesko. A to już obudziło pewien mój krytycyzm...
Marzanna barwierska (Rubia tinctorum), źródło: wikipedia.org


Co mogłaby dawać taka fermentacja? Sama w sobie zmienia odczyn roztworu, przesuwając w stronę niższego pH (czyli odczynu kwaśniejszego). A istnieje grupa barwników zmieniających kolor w zależności od odczynu - pomiędzy różowoczerwonym w środowisku kwaśnym, a fioletowoniebieskim w zasadowym. Są to antocyjany, znane z jagód, jeżyn, czarnego bzu, aronii - i w rekonstrukcji wykorzystywane w farbiarstwie. Jednak zawarta w korzeniach marzanny barwierskiej alizaryna nie zachowuje się w ten sposób.

Właśnie: korzeniach. Zaś gdy zaczniemy głębiej drążyć temat farbującej na niebiesko marzanny, okazuje się, że surowcem barwierskim miałyby w tym przypadku być liście. Choć jako żywo nie wiadomo mi, by zawierały one jakąś substancję barwiącą (gwoli ścisłości, jak każde zielsko zawierają chlorofil, a więc można z nich na upartego wyciągnąć bladą zieleń). Ale może zawierają jakąś mi nieznaną?

Zaczęłam drążyć temat od strony literatury. Skąd w ogóle wiadomo o farbowaniu marzanną na niebiesko? Jeśli artykuły z "ruchowych" stron i forów odsyłają do źródeł, to źródłem tym jest Tuszyńska. Sięgam więc do niej i czytam:

Barwnik ten [błękitny] uzyskuje się także z roślin rosnących w naszych warunkach. Do nich należy przed wszystkim marzanna (Isatis tinctura), z której uzyskuje się barwnik również drogą fermentacji liści zawierających podobne składniki farbujące, jakie zawiera indygowiec farbierski. (s.57)
I jesteśmy w domu - wszystko się tu zgadza, z wyjątkiem jednej małej rzeczy (nie rozdają rowerów, tylko kradną, by przypomnieć stary dowcip). Rzeczywiście istnieje rosnąca w Europie roślina, z której liści drogą fermentacji otrzymuje się niebieski barwnik o składzie podobnym do otrzymywanego z indygowca. Roślina ta, doskonale znana w historii europejskiego farbiarstwa,  nazywa się Isatis tinctoria (nie "tinctura"), a jej polska nazwa to  urzet barwierski.
Urzet barwierski (Isatis tinctoria), źródło: http://woad.weebly.com/grow.html

I tyle pozostało z myśli o farbowaniu marzanną na niebiesko. Wniosek? Chcemy mieć błękit, siejmy urzet!
A jako drugi wniosek dodać można: Disce puer latine!



Tuszyńska Weronika: Farbowanie barwnikami naturalnymi, Warszawa 1986.