wtorek, 9 lipca 2013

Wiking z Birki, krajka z Damaszku

czyli coś o motywach zdobniczych


Już parę lat temu na kilku forach podnoszono kwestię: obszywać się krajkami czy nie? Dyskusje (jak zwykle) nie zakończyły się konkretnymi ustaleniami. Zresztą może i dobrze - gorzej by było, gdyby jakaś "wysoka komisja" zadekretowała jeden, obowiązujący stan.

Póki co więc, poza grupą "antykrajkowców", większość rekonstruktorów wczesnego średniowiecza nie wyobraża sobie kompletnego stroju bez tego elementu. I sporo w tym racji, bo oprócz często pełnionej funkcji pasów, pasków i trzymadełek, krajki doskonale wzmacniają brzeg tkaniny - czy to na szwach, czy narażonych na przetarcie krawędziach. Nie mówiąc o tym, że zdobią.
Dyskusyjna bywa grubość tych krajek - wciąż u niektórych pokutuje przekonanie, że im szersza krajka, tym większy jarl. A szerokość krajki osiąga się oczywiście grubością wełny - co nijak się ma do zachowanych zabytków. Tabliczkowa krajka z halsztackiego pochówku w Hochdorfie miała w istocie 6 cm szerokości, ale wykonano ją na 98 tabliczkach! Większość późniejszych zabytków jest o wiele, wiele węższa.

Ale nie o tym dzisiaj. Dziś będzie o dwóch wzorach (lub, jak kto woli, dwóch wersjach jednego wzoru), które zdobyły sobie prawo obywatelstwa w rekonstrukcji "wikińskiej". Mowa o Ram's Horn i Kivrim.

Oba te wzory uchodzą za "klasykę" w rekonstrukcji, i trudno by znaleźć kram tkacki dla odtwórców wczesnego średniowiecza, który nie ma ich w ofercie. Często-gęsto opisywane jako "historyczny wzór". Jak to jest z tą historycznością?
Ram's Horn, wersja dwubarwna i trójbarwna

Kivrim - ta sama sekwencja, tylko w układzie asymetrycznym

Słabiutko. A w każdym razie z historycznością dla wczesnego średniowiecza na północy i w centrum Europy. W ciągu paru lat czytania o krajkach, tkaninach i wszelkich tekstyliach nie natrafiłam na żadną wzmiankę o ani jednym znalezisku tego typu w regionie Skandynawii.

Pewnej dozy podobieństwa do  motywu Ram's Horn można się dopatrzyć w ornamencie na jedwabnym czółku z Kałdusa, datowanym na połowę XI wieku, opisanym jako "stylizowane motylki" (Grupa 2006, s. 141, Drążkowska 2012, s.37 - 39). Jednak ornament ten został wykonany inną techniką (samitum, przy użyciu nici ze złotą owijką), z osią symetrii ornamentu prostopadłą do taśmy (innymi słowy, biegnie ona w poprzek, a nie wzdłuż, jak na dzisiejszych krajkach). To odmienne o 90 stopni położenie sprawia, że optycznie jest to całkiem inny wzór - a i kształt nie jest jednakowy. Poza tym jedwabna taśma z dużym prawdopodobieństwem może być importem - a więc nie okazem miejscowego wzornictwa.

Kivrim to słowo z języka tureckiego (pochodzenie nazwy samo w sobie jeszcze nie musi przesądzać o pochodzeniu wzoru - ale wobec braku europejskich odpowiedników lokalizuje już go w konkretnym regionie geograficznym). Wzór Ram's Horn znany jest z tureckich i arabskich dywanów. Jakoby występuje też w ludowej ornamentyce bałkańskiej - ale nawet jeśli to prawda (nie jestem w niej ekspertem), to zważywszy historię Bałkanów, fakt ten nijak nie przesądza o jego europejskiej proweniencji.
Dlaczego bliskowschodni wzór został "wikińskim"?
Najpewniej na zasadzie "widziałam to na jednej dziewczynie, i super wyglądało". Fakt, że jest to wzór  przyjemny w wykonaniu, ozdobny i efektowny. Dla osoby, która opanowała już podstawową mechanikę posługiwania się tabliczkami, wymaga tylko zdobycia wzoru osnuwania, i poznania sekwencji obrotów - wymagającej trochę uwagi, ale logicznej i nietrudnej do zapamiętania, a rezultat rzeczywiście robi ładne wrażenie.

Zdobycia wzoru - właśnie. Oczywiście, każdy wzór "ktoś kiedyś wymyślił", więc jako kontrargument do tego, co piszę, można stwierdzić "skoro Arabowie mogli na to wpaść, to Skandynawowie też". Otóż niekoniecznie. Nie jest to wzór, jaki się tworzy mimochodem, przy samej znajomości techniki, jak różne pasy, jodełki, zygzaki czy romby. Do historyczności takich wzorów nie mam osobiście zastrzeżeń - podobnie, jak trudno mieć zastrzeżenia do okrągłego koszyka na pałąku, nawet pomimo braku "potwierdzenia w znaleziskach". Oczywiście, Skandynawowie mogli wymyślić złożony wzór znany z innej kultury niezależnie od niej. Podobnie jak mogli wymyślić np. kimono.Chyba już wspięliśmy się na odpowiednio wysoki poziom absurdu - czy mam dostawić wyższą drabinę?

"Mogli przejąć". Raczej nie z osiemnastowiecznych dywanów... Po pierwsze należałoby sprawdzić, od kiedy ten motyw istnieje w sztuce bliskowschodniej, po drugie -  nie przeceniajmy intensywności mniemanych kontaktów (nie przejmuje się złożonego ornamentu poprzez to, że ktoś coś z daleka zobaczył na arabskim kupcu) po trzecie wreszcie - sama kwestia przejmowania motywów zdobniczych z obcych kultur budzi wiele wątpliwości i dyskusji (za dużo, by teraz w nie wchodzić).

"Mogli importować". Zgoda, mogli. Ale:
1) We wczesnym średniowieczu nie możemy mówić o tekstylnych importach na wielką skalę, to były rarytasy dla elity. Jeśli nawet przyjmujemy, że ten wzór mógł się sporadycznie pojawić jako import, to nie na taką skalę, jaką dziś widzimy.
2) Importowano to, co było niedostępne na własnym terenie. Obecność u elity jedwabnej taśmy "od Saracenów" można przyjąć do wiadomości. Ale importowanie z Bliskiego Wschodu do Skandynawii... grubej wełny na powszechny użytek, to wożenie drew do lasu!

A więc dalej  nie ma dowodu, ani nawet sensownego powodu, by ten motyw miał się pojawiać w kulturze wczesnośredniowiecznej Skandynawii. Skąd się wziął w "rekonstrukcji", wyśledzić łatwo. Z książki Card Weaving amerykańskiej autorki Candace Crockett, opublikowanej po raz pierwszy w 1973 roku, zawierającej skrótowy rys historyczny tkactwa tabliczkowego, ale pomyślanej jako praktyczny poradnik dla hobbistów. Od tego czasu wzór, rozpisany przez autorkę  na tabliczki (bo w bliskowschodnim tkactwie jest elementem zdobniczym dywanów) rozpowszechnił się wśród miłośników, a głównie miłośniczek, domowego tkactwa, grup SCA i rekonstrukcji historycznej. Można o tym przeczytać na blogu Loose Threads  - inaczej rzekłszy, Ameryki ja tu nie odkrywam. Najwyżej bliskowschodniego emigranta via America.


Krajki:
Drążkowska Anna: Ozdoby i nakrycia głowy na ziemiach polskich od X do końca XVIII wieku, Toruń 2012
Grupa Małgorzata: Wyroby tekstylne, w: Mons Sancti Laurentii tom 3. Wczesnośredniowieczne cmentarzysko szkieletowe. Toruń 2006
http://cathyscostumeblog.blogspot.com/2013/05/an-observation-about-tablet-weaving.html
http://www.tabletweaving.dk/?Reconstructions:Hochdorf
http://alysattewater.wordpress.com/about/tablet-weaving-documentation/

Tureckie dywany:
Nurdan Taflk›ran: Reading Motifs on Kilims: A Semiological Approach to Symbolic Meaning
http://www.kilim.com/articles/other.asp
http://www.siskoosman.com/motifs.html
http://www.arastan.com/journey/carpet-motifs-beginners-guide

*Zwłaszcza artykuły z kilim.com warto przeczytać nie tylko pod kątem wiedzy odnoszącej się do dywanów, ale w ogóle dawnych tekstyliów. 

6 komentarzy:

  1. Owko, a czy próbowałaś "dokrajkowywać" tasiemkę to tkaniny, tak jak to jest pokazane m. in. w opracowaniu na temat znalezisk z Kałdusa? (załączam link do wpisu na blogu Feimy: http://dlugidom.blogspot.com/2012/10/tabliczki-tkackie.html; trzecie zdjęcie od góry)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, teoretycznie opis metody znam, ale sama się do niej nie przymierzałam. Póki co ;).
      Ogólnie to ciekawa metoda wykończenia, i warto by spróbować, choćby dla znajomości techniki.

      Dla nas współcześnie może o tyle nieoczywista, że krojąc z tkanin o szerokości półtora metra, rzadko stykamy się z naturalnym brzegiem tkaniny, i mamy tendencję do wykańczania wszystkiego tak, jak we współczesnym krawiectwie wykańcza się brzeg cięty - podwijając (nawet brzeg naturalny, bo przecież "tak się robi").

      Usuń
  2. Ja jakiś czas temu zaczęłam akcję propagandy i wszystkie wzory niespotykanych u polskich wytwórców a poprawnych historycznie dla Skandynawii i krajów bałtyjskich krajek jakie mi się w poszukiwaniach napatoczą podsyłam znajomym pasamonniczkom :D

    Chyba u Cathy pojawiła się niedawno informacja o książce ze znaleziskowymi fińskimi wzorami krajek - szkoda że dosyć droga, bo fińskie wzory krajek są super, dla nich to nawet ja byłabym w stanie przezwyciężyć swoją niechęć do krajkowania :D No, a do tematu wracając - taka kniżka mogłaby "wpuścić" do środowiska nieco poprawnych wzorów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Ciekawy artykuł, zastanawia mnie tylko jedno twierdzenie - że jedwabna taśma z natury musi być importem. O ile dobrze pamiętam, to jedwab był eksportowany do różnych regionów również w postaci nici (np. 'Dress in Anglo-Saxon England' wspomina o znacznych ilościach nici do haftu), więc teoretycznie możliwe było wykonanie jedwabnej krajki na miejscu. Mairead Dunlevy w 'Pomp and Poverty. A History of Silk in Ireland' również sugeruje, że przynajmniej część niewielkich jedwabnych wyrobów z intersującego nas okresu mogła być produkcji miejscowej: ''Another local production was the bands, ties, ribbons or trimmings to enhance the garments of laity and ecclesiastics. Probably in the style of imported bands, these were found in Irish excavations in various width and dyes, and some ribbons bear comparison with those found in tenth- and eleventh-century levels in London, Winchester and York."
    Poza tym z wszystkimi tezami artykułu się zgadzam I pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, niefortunnie tego "musi" użyłam. Dziękuję za uwagę i pozwolę sobie wyedytować w treści artykułu, bo wcale mi nie chodziło o negowanie możliwości tkania na miejscu z importowanej przędzy. To, z czym polemizuję, to koncepcja wręcz przeciwna - import gotowych krajek (gotowych - bo z bliskowschodnim wzorem) z przędzy... wełnianej. A z takim uzasadnianiem "baranich rogów" na krajce u Wikinga się spotkałam.

      Rzekłszy krótko: taśma jedwabna ze wzorem skandynawskim, wykonana na miejscu - jak najbardziej.
      Taśma jedwabna importowana jako wyrób gotowy - też jak najbardziej. Nie miałabym zastrzeżeń do sporadycznego zastosowania krajki z bliskowschodnim wzorem jako elementu ubrania kogoś z elity.
      Import gotowej taśmy z bliskowschodnim wzorem wykonanej z grubej wełny i jej powszechność w społeczeństwie - nijak nie łykam...

      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ano ja mam taka krajkę, połowę Ram's Hornu. Ale ten wzór występuje na gotlandzkim nagrobku z Fornsalen, zatem nie trzeba się było inspirować dywanami.

    http://www.padraigan.com/logstroms/images/Bildstein-Fornsalen.jpg

    Nie pamiętam, jakie dokładnie datowanie ma ten konkretny nagrobek, ale najstarsze z tego zbioru pochodzą z 100-600 AD. Oryginał stoi w muzeum historycznym w Visby.

    Nie twierdzę tym samym, że krajka o tym wzorze była kiedykolwiek utkana, ale motyw zdobniczy i owszem występuje w konkretnym zakątku Skandynawii w czasach nas interesujących albo wcześniej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.