sobota, 20 lipca 2013

Snartemo II... no, powiedzmy ;)

Naszła mnie ostatnio chęć, by coś krajkowego utkać, i to w naturalnych owczych kolorach - jako eksperyment, czy dadzą w miarę wyrazisty i dekoracyjny wzór.  A w koszu zalegały akurat resztki trzech przędz w następujących kolorach:

1. Wełna biała, w zasadzie zdecydowanie kremowożółta - polska owca nizinna.
2. Wrzosówka w typowym wydaniu.
3. Wrzosówka czarna.
Wszystkie trzy ręcznie gręplowane (wielkie słowo... tak naprawdę przeczesałam co większe kołtuny, głównie przędłam w runie), przędzione na kołowrotku i dwojone.
Powstały z myślą o naalbindingu, więc dość puchate i niekoniecznie równe - widać to zwłaszcza na białej. Wobec tego musiałam wybrać jakiś mało skomplikowany wzór - padło na Snartemo II. Oczywiście nie jest to w żadnym razie rekonstrukcja - użyta przeze mnie przędza była dużo grubsza, a więc i krajka powstała trzykrotnie szersza od oryginału, użyłam też trzech kolorów, gdy w oryginale wyróżniono dwa.

Skorzystałam z opisu na stronie Shelagh Lewins, modyfikując go poprzez zastosowanie trzeciego koloru w brzegu krajki, i podobnie jak ona, zrezygnowałam z "siedemnastej tabliczki", zapewne użytej przy mocowaniu krajki do materiału - moja, ze względu na grubość, od razu została zaplanowana raczej jako pas, niż obszycie. Tabliczki wewnętrzne nawleczone miały po 2 otwory (1 nitka biała i 1 czarna), tabliczki brzegu - po 4 otwory (szara wełna).

 Oczywiście, użycie nierównej i dość puszystej przędzy na krajkę tabliczkową nie jest najlepszym pomysłem. I, oczywiście, mimo że niby o tym wiem, musiałam to zrobić. Oczywiście też potem klęłam swój barani upór!
Głównym problemem było zaczepianie się nawzajem nitek przędzy - a że używałam dość małych tabliczek  (odległość 2 cm pomiędzy otworami), więc często nitka, która powinna się znaleźć na dole, wędrowała na górę, bądź vice versa. Wniosek - o ile na ogół wolę tabliczki małe od dużych, to jeśli kiedyś jeszcze podkusi mnie do podobnej robótki, wezmę jednak większe.
Nierówna przędza oczywiście zaowocowała takąż krajką. Przy tabliczkach nawlekanych na 4 otwory krajki wykonywane z takiej samej przędzy optycznie były sporo równiejsze - zapewne dlatego, że nici grubsze i cieńsze w większym "pęczku" łatwiej kompensowały się nawzajem.
Po lewej - lewa strona krajki, po prawej - prawa. Szerokość 2,4 cm (oryginał 0,9)
 W całkowitej zgodności z tym, co zauważa Shelagh Lewins, stwierdziłam, że tabliczki nawlekane na 2 otwory są znacznie mniej stabilne, niż na 4 - bardzo łatwo przekręcają się ukośnie, i przy odrobinie nieuwagi gwarantują pomieszanie sekwencji. Po jakimś czasie tkania byłam już w stanie ją przywrócić "na oko" - ale kosztowało to za każdym razem nieco straconego czasu, i mimo prostoty samego wzoru, dobrym pomysłem będzie użycie tabliczek z numerowanymi otworami.
318 cm długości (+frędzle), 153 g wełny
Ostateczny efekt wyszedł nawet lepszy, niż można było sądzić podczas moich zmagań z materią. Krajka jest stabilna,  jako pas sprawdzi się z pewnością. A co do wrażenia estetycznego, to już niech szanowny Czytelnik oceni...



2 komentarze:

  1. Mi się bardzo podoba. Namówię mojego Męża, żeby mi taką utkał, tylko węższą, z cieńszych nici. Jako pas będzie świetna, wbrew pozorom jest bardzo efektowna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry, bardzo chciałabym wiedzieć, gdzie da się kupić (w internecie) taką przędzę...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.