sobota, 4 lipca 2015

Maikki Karisto, Mervi Pasanen: Applesies and Fox Noses. Finnish Tabletwoven Bands - recenzja książki

Wydawnictwo Salakirjat, Tallin 2013
94 strony

Osoby, które już od jakiegoś czasu zajmują się tkactwem tabliczkowym w kontekście rekonstrukcji historycznej, prędzej czy później znajdą się w niekomfortowej "przestrzeni pomiędzy". Z jednej strony przestają im wystarczać podstawowe motywy diamentów i jodełek oraz wzory bardziej złożone, ale z rekonstrukcją krajek średniowiecznych mające niewiele wspólnego, jak kivrim, ram horns, itp. Z drugiej, ich wiedza i możliwości niekoniecznie pozwalają na samodzielną rekonstrukcję wzorów na podstawie znalezisk i opracowań typowo archeologicznych, nie wchodzących w detale wykonania.

Objawieniem dla nich (a właściwie dla nas, bo zajmując się krajkami od dawna, ale dość okazjonalnie, zdecydowanie należę do tej grupy) są publikacje analizujące konkretne znaleziska pod względem wzoru tkackiego i podające tenże w mniej lub bardziej gotowej postaci. A wśród takich publikacji z pewnością objawieniem jest ta oto książka.

Autorki - Mikki Karisto, konserwatorka tekstyliów od lata zajmująca się tkactwem, oraz Mervi Pasanen, rekonstruktorka rozmaitych wyrobów tekstylnych, opublikowały w książce 30 wzorów krajek. 16 z nich to rekonstrukcje i interpretacje wczesnośredniowiecznych znalezisk z Finlandii, 14 to projekty autorek, wykorzystujące historyczne motywy. Tytułowe "jabłuszka" i "lisie nosy" to nazwy dwóch z tych motywów. Ich nazwy, podobnie jak i innych, pochodzą z repertuaru etnograficznego. Może to detal, ale o wiele łatwiej zapamiętuje się "lisie nosy" czy "pszczele stópki", niż nazwę złożoną z przypadkowego ciągu liter, cyfr i ukośników!


Publikacja jest dwujęzyczna - ta sama treść w języku fińskim i angielskim, ale nawet osoby mające problem z tym drugim (nie mówiąc o pierwszym!) mogą z niej swobodnie korzystać dzięki pełnym i czytelnym schematom wszystkich krajek. Co istotne, przy tworzeniu schematów autorki przyjęły konwencję, w której skos oznacza nachylenie tabliczki, nie nici w niej (do której to konwencji np. ja byłam przyzwyczajona) - trzeba zwrócić na to uwagę!
Osoby anglojęzyczne, ale nie siedzące w terminologii, może zbić z tropu fakt, że krajki, których wzory opublikowano w książce, datowane są na "Iron Age". W rzeczywistości nie chodzi jednak o okres, który w polskiej nomenklaturze nazywamy epoką żelaza, tylko o to, co u nas zwie się: wczesne średniowiecze. 

Książkę rozpoczyna krótki wstęp, po czym następuje rozdział poświęcony ogólnej technice tkactwa tabliczkowego, oraz zasadom czytania umieszczonych dalej schematów. Następnie rozpoczynają się opisy poszczególnych krajek: informacja o pochodzeniu wzoru, schemat osnucia i obrotów, oraz zdjęcie gotowej krajki. Poszczególne wzory uporządkowane są w rosnącym porządku trudności - od zupełnie prostych, po naprawdę wymagające. Co istotne, w tekście znaleźć można nie tylko schematy, ale rozmaite praktyczne porady, i ogólne informacje (np. jakiej przędzy i surowca używano). Za bardzo istotne dla poprawnej rekonstrukcji uważam to, że autorki podkreślają, jak cienkie były przędze, jak wąskie wykonane z nich krajki (może kiedyś i w reko-światku do lamusa odejdzie uważanie za szczyt wypasu krajek o szerokości pasa do przenośnika taśmowego).

Ci, którzy mnie znają, pewnie już czekają na beczkę dziegciu w tej łyżce miodu... A więc tak, będzie i o wadach. Konkretnie wada jest jedna - książka kończy się już po 94 stronach. Stronach napakowanych treścią i konkretami podanymi w bardzo przystępnej formie. A jaskółki ćwierkają, że autorki pracują już nad ciągiem dalszym.
Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Salakirjat, za całe 25 euro razem z wysyłką (reklama o tyle bez żenady, że całkowicie altruistyczna). I ktokolwiek zajmuje się tkactwem tabliczkowym, a poszukuje gotowych, potwierdzonych historycznie wzorów, tego wydatku nie pożałuje.

4 komentarze:

  1. Podpisuję się pod tą recenzją wszystkimi tabliczkami. Książka warta polecenia i aż szkoda że nie ma takich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ksiazke polecam. Jest swietna.
    http://hibernaatio.blogspot.se/ polecam tez przy okazji bloga Mervi

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Owka!

    Otrzymałam kontakt do Ciebie przez Domi Kę

    Jestem Marta i tworzę
    samodzielnie darmowy e-magazyn Krafting. http://www.krafting.pl/magazyn/
    https://www.facebook.com/KraftingMag/

    Jakiś czas temu postanowiłam zebrać materiały do
    artykułu na temat "Polskiej Wełny", co ku mojemu zdziwieniu okazało się trudne. BO jak to jest, że w Gdańsku mogę kupić wełnę z Islandzkich owiec a z Polskich niestety nie? Temat mnie jeszcze bardziej zaintrygował, gdyż w internecie mało jest informacji, gdzie można kupić takową wełnę i z jakich owiec w ogóle taka wełna pochodzi.

    Szukam o jakichkolwiek informacji o rodzimych Polskich rasach Owiec "Wełniastych" - i tego jaka wełna z nich wychodzi.
    Być może posiadasz również zdjęcia,runa, owiec, wełny, może masz własne produkty? Może wiesz, gdzie można kupić taką wełnę?
    Domi Ka pisała, że znasz się na rasie Wrzosówce i Pomorskiej.

    Artykuł ten, byłby bardzo uświadamiający dla osób poszukujących polskiej wełny czy też runa. Wskazywałby czego szukać itp.
    Jakie są charakterystyczne naturalne odcienie takiej wełny itp.

    Mój e- magazyn jest darmowym tworem i nie zarabiam na nim ,
    wręcz odwrotnie, dlatego w zamian mogę zaproponować promocję twoich produktów, oraz twojego bloga czy też Ciebie jako osoby "specjalisty" wraz ze wskazaniem bloga lub fanpejdża.
    Chcę zwrócić uwagę na problem zanikającej polskiej wełny, który dotrze do kilku tysięcy czytelników.
    Jeśli byłabyś zainteresowana, proszę daj znać jak najszybciej.
    Artykuł chcę umieścić pod koniec stycznia.

    pozdrawiam serdecznie z Gdańska

    Marta Tręda
    mój e-mail to: marta@krafting.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba będzie przeczytać, dzięki
    http://owczyfryzjer.pl/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.