Przekopując się przez źródła dotyczące farbowania barwnikami naturalnymi, dotarłam do fragmentu XV-wiecznego manuskryptu ze zbiorów Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, w opracowaniu Jerzego Wyrozumskiego.
Kto chce
poprawić kolor płaszcza albo purpurowej tkaniny, niech weźmie ziemi esperskiej
dwie uncje na płaszcz i niech nią mocno płaszcz czyści, następnie niech weźmie
skruszonego brazylijskiego drzewa i włoży do naczynia i niech da wody z drzewem
brazylijskim stosownie do ilości potrzebnej gorącej cieczy, a gdy płaszcz
będzie zielony, niech da szafranu, zaś gdy czarny, czerwony lub purpurowy,
niech da drzewa brazylijskiego. Zielony płaszcz będziesz czyścił tylko ziemią.
Biały możesz uczynić zielonym w urzecie farbiarskim, bladozielony w szafranie,
a czerwony w drzewie brazylijskim."
Zaintrygowało mnie to "drzewo brazylijskie". Nie mnie pierwszą zresztą, jak można wnosić z dyskusji na Laboratores (patrz komentarze). Jako że na tekst trafiłam pośrednio, jako cytat, w pierwszym momencie pomyślałam, że ktoś źle przepisał - jednak nie. Kolejna myśl - autor strzelił ciężkiego kalibru babola. Jakie drzewo brazylijskie w XV wieku? Na Kolumba za wcześnie, na Leifa Eriksona za późno, zresztą ten do Brazylii się nie zapuszczał! A jednak...
Prawdziwe "drzewo brazylijskie" (ang. brazilwood), Caesalpinia echinata, w rzeczy samej pochodzi z Brazylii, i nie mogło znaleźć się w Europie w średniowieczu. Ale podobne drzewo barwierskie z tego samego rodzaju, Caesalpinia sappan (ang. sappanwood) jest rośliną rodzimą dla Indii, i w średniowieczu jak najbardziej mogło docierać i docierało do Europy. Oczywiście w znacznie mniejszych ilościach i odpowiednio wyższych cenach.
Aby bardziej zaciemnić sytuację, istnieje trzecia podobna roślina barwierska, kampeszowiec Haematoxylum campechianum, (ang. logwood, campeche )pochodząca z Jukatanu (czyli też Nowy Świat), należąca wprawdzie do innego rodzaju, ale tej samej rodziny (bobowatych), także dająca czerwony barwnik o podobnym składzie, jak Caesalpinia.
Oczywiście surowcem barwierskim wymienionym w XV-wiecznym rękopisie może być tylko Caesalpinia sappan. Czyli "drzewo indyjskie" raczej niż brazylijjskie.
Ale mówiąc o tym, musimy pamiętać, że współczesna systematyka była obcą średniowiecznym i wczesnonowożytnym użytkownikom rzeczonych drzew. Dla nich było to po prostu "czerwone" czy też "ogniste" drzewo, w portugalskim pau-brazil - bez rozróżniania, czy pochodziło z Indii, czy, później, z nowo odkrytej ziemi na zachodzie. I to nie nazwa tego drzewa pochodzi od Brazylii - odwrotnie, to ziemię, obficie dostarczającą cennego surowca, nazwano od niego Brazylią.
Dlatego piętnastowieczy autor mógł pisać o drzewie "brasil" (czy jakkolwiek dokładnie je nazwał - z oryginałem manuskryptu nie obcowałam) - mimo że o Brazylii oczywiście nawet jeszcze nie słyszał.
Dzięki za rozwianie wątpliwości. Jak już pisałem, import takiego drzewa potwierdzają również wykopki z Londynu. A terminologia średniowieczna pewnie jeszcze nie jednemu badaczowi przysporzy problemów :P
OdpowiedzUsuń