sobota, 16 sierpnia 2014

Barwierskich byków parę...

Zachęcona przez Alicję, postanowiłam wziąć za rogi byka. A nawet parę byków, które pasą się na łączce historycznego farbiarstwa.


1. Mokrzyca jako zaprawa?

 Zacznę od książki Weroniki Tuszyńskiej Farbowanie barwnikami naturalnymi. Ze względu na ilość zebranych informacji publikacja ta jak najbardziej zasłużenie jest, przynajmniej w Polsce, "biblią" farbiarską. W niejednym miejscu widać jednak, że autorka przytoczyła informacje niezweryfikowane (i często trudno się dziwić, nie zamierzam nikogo namawiać do prób zaprawiania widłakami czy barwienia rosiczką - gatunki chronione!).

Kolejnym problemem są błędy w zakresie nomenklatury botanicznej - niektóre z nich drobne, na poziomie literówek i przekręconych końcówek w łacińskich nazwach. Tymi nie będę się zajmować - kto zechce, sam znajdzie, a w zrozumieniu treści nie przeszkadzają. Niektóre niestety poważniejsze - o jednym z nich, gdzie Tuszyńska pomyliła urzet i marzannę, tworząc mit o barwieniu na niebiesko liśćmi tej ostatniej, już pisałam. A oto kolejny:

Mokrzyca (Stellaria media). Mokrzyca jest silnym środkiem zawierającym potas, więc może być zastosowana w stanie świeżym lub suszona - jako środek pomocniczy. Roślina ta rośnie na polach zbóż (głównie żyta). W krajach północnych jest stosowana do dzisiaj, zwłaszcza do farbowania za pomocą drewna (drzewa) kampeszowego dającego kolor niebieski.
Korę tej rośliny wygotowuje się 60 minut i do przecedzonego wywaru dodaje ałun. W tym roztworze bejcuje się wełnę gotując ją 60 minut, po czym wyjmuje. W tym samym roztworze obgotowuje się 15 - 30 minut odważone wiórki drewna kampeszowego w dobrze zawiązanym woreczku. Tak więc powstała z kąpieli bejcującej kąpiel barwiąca. (str. 26).
Tu już nie zgadza się absolutnie nic. Po pierwsze, Stellaria media to nie mokrzyca, tylko gwiazdnica pospolita. Istotnie, można spotkać się z informacjami o użyciu tej rośliny jako zaprawy barwierskiej - teorię tę zweryfikowała w praktyce Riihivilla, i zweryfikowała ją negatywnie. Riihivilla prześledziła także fińskie publikacje wzmiankujące użycie gwiazdnicy w farbiarstwie - te nowsze przytaczają informację o zaprawianiu nią wyraźnie bez weryfikacji, zapewne za książką Aliny Hellen z 1919 r, która podaje tylko, że roślina ta "może być używana w lecie zamiast widłaka. Gotowana w żelaznym garnku daje piękny szarozielony kolor". A widłak nie tylko zaprawia, również sam może dać wybarwienie. Podobnie jak każde zielsko zawierające chlorofil i nieco tanin - gwiazdnicy nie wyłączając.
Gwiazdnica pospolita Stellaria media, źródło: wikipedia

Mokrzyca (Minuartia)- jeden z wielu gatunków tego rodzaju, źródło: wikipedia.
Mokrzyca występuje na skałach w rejonach górskich i arktycznych, gwiazdnica jest pospolitym chwastem zbóż i innych upraw. Jak widać choćby po zdjęciach, obie są miniaturowymi roślinami zielnymi, i "kory" nijak nie dałoby się z nich uzyskać.
Zważywszy, że literalnie nic nie trzyma się tu kupy, informację o zaprawianiu mokrzycą (czy też gwiazdnicą) można chyba wyrzucić do kosza?



2. Niebieski z rdestu ptasiego?

Kolejny byk dotyczy rdestu i farbowania na niebiesko. Właściwie powinnam napisać - rdestów, a dlaczego, o tym za chwilę.

Po rękodzielniczych, ekologicznych i "ruchowych" stronach obficie fruwają samoklonujące się listy naturalnych barwników. A człowiek chciwie je studiuje, w nadziei na odkrycie czegoś, co rośnie za płotem, a daje kolor inny, niż wszędobylskie żółcie, oliwki i brązy. Dlatego entuzjazmem napełniło mnie odkrycie, jakoby rdest ptasi miał dawać kolor niebieski. Rdest ptasi? Mam tego całe podwórko, i nawet kury jeść go nie chcą, a więc nikogo nie skrzywdzę, robiąc mu żniwa!

Mój entuzjazm trochę przygasł, gdy zobaczyłam efekty barwienia rdestem u osób, które się za to wzięły od strony praktycznej. Wyszły im kolory nawet sympatyczne, ale... całkiem zwyczajne - żółty na ałunie, oliwkowozielony na miedzi, szarozielony na żelazie - to samo można uzyskać z innych zielsk, a bardziej skoncentrowane i mniej się narobiwszy ze zbieraniem (rdest ptasi to drobna roślinka).

No dobrze, a skąd w ogóle wiadomo, że rdest ptasi miałby barwić na niebiesko? Z publikacji Katarzyny Schmidt-Przewoźnej Barwienie metodami naturalnymi (wydawca: "Brama na Bagna", publikacja pdf 2009). Autorka pisze:


 Archeologiczne wykopaliska z nagrobków [chyba grobów / pochówków, nie nagrobków? - przyp. mój] gdańskich z tego okresu wykazały ślady rdestu barwierskiego Polygonum aviculare L. Czarnego bzu Sambucus nigra, używanych do barwienia na kolor niebieski oraz kosaciec Iris pseudoacorus L. do barwienia na kolor żółty.
Próby barwierskie z użyciem Polygonym aviculare L., mające sprawdzić, czy z tego chwastu można uzyskać niebieski, dały nieoczekiwany wynik. Z suszonego ziela uzyskano: beż, brązy, rudy, oraz szaro-zielony ciemny - ten ostatni przy zastosowaniu siarczanu żelaza. 
I jesteśmy w domu. Pora na wyjaśnienie, czemu nie rdest, a rdesty. Podkreślam raz jeszcze fragment: rdestu barwierskiego Polygonum aviculare L. Znowu kłania się łacina, i błąd jak byk! Polygonum aviculare to pospolity w Polsce chwast - rdest ptasi. Natomiast rdest barwierski to Persicaria tinctoria, dawniej znany pod łacińską nazwą Polygonum tinctorum - znana roślina barwierska, uprawiana na Dalekim Wschodzie i dająca barwnik indygo.

Rdest ptasi Polygonum aviculare. Rośnie wszędzie, co widać na zdjęciu (z wiki)
Persicaria tinctoria, d. Polygonum tinctorum - to ta roślina farbuje na niebiesko (z wiki)

Aby sprawę skomplikować, jest tu jeszcze "ten trzeci", rdest plamisty Persicaria maculosa, d. Polygonum persicaria, pospolity w Polsce, i jakoby też używany do barwienia - ale już bez żadnych wątpliwości na kolory typowo "zielskowe". Z błękitem nic wspólnego nie ma. Podobnie jak, pozwolę sobie sądzić, nic wspólnego z tą barwą nie ma rdest ptasi (ku memu wielkiemu żalowi - a już prawie kosiłam podwórko).

Swoją drogą, chyba powinnam podrążyć temat tych gdańskich wykopalisk, na które powołuje się autorka - z czystej ciekawości, co też takiego w nich było? Gdyby rzeczywiście dalekowschodni rdest barwierski, to dowodziłoby niezłego zasięgu handlu...


**********

A jednak i rdest ptasi zawiera indygo!

Zainteresowani mogą zapoznać się z wynikami eksperymentu przeprowadzonego w Wilnie:
https://www.facebook.com/giedra.dagiliene.1/media_set?set=a.10203701477636596&type=1
Nie wygląda to wprawdzie na efektywny sposób otrzymywania znaczącej ilości barwnika, jednak fotorelacja z procesu barwienia nie pozostawia wątpliwości - uzyskano w nim indygo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.